Od miesiąca mam ochotę na babeczkę. Na początku chodziło mi o zwykłą, taką czekoladową. Ale z czasem, czekoladowe ciastko zostało polane w mojej wyobraźni gęstym budyniowym kremem, przyozdobione jagodami i płatkami czekolady.
Istna tortura.Zwłaszcza, że nawet Barbi potrafi takie upiec, a ja nie mogę się do tego zabrać...
Babeczka mnie prześladuje, zwłaszcza kiedy piszę o słodkościach. Ostatnimi dłuższymi już czasy pisanie o austriackich dworskich pysznościach ( Koch und Artzney Buch) wypełnia mi całe dnie. Wyliczam skrupulatnie ile gałki muszkatołowej, goździków, cukru i cynamonu dodawano w siedemnastowiecznej Austrii do zup, ryb i przede wszystkim słodkości.
Zdecydowałam, że czas wyrwać się z tych barokowych klimatów, które monopolizują mój czas i pomyśleć o przyszłości. We wrześniu wychodzę za mąż, za wspaniałego, niesamowicie radosnego i dzielnego mężczyznę. Dzięki temu blogowi, postaram nie tylko poukładać się w całość, ale wyszukiwać inspiracje, związane z samym ślubem i weselem, z przyszłym wspólnym domem oraz zbierać przemyślenia związane z różnymi dylematami dorosłych ludzi ale przede wszystkim być w stałym kontakcie, z moimi przyjaciółmi i znajomymi, za którymi bardzo bardzo tęsknię, na dalekiej północy, siedząc sobie za kołem podbiegunowym, w ślicznym, aż samotnym Tromso
Nie-poważna sentencja na dziś:
Myj zęby trzy razy dziennie! Wyrwanie zęba w Oslo kosztuje 1,200 zł. I to podobno promocja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz